poniedziałek, 30 stycznia 2017

Ra­dy, których się nie ocze­kuje, szkodzą przyjaźni. - Szczerość moją piętą Achillesową

"Nawet gdy przyjaciel działa wbrew tobie, wciąż jest twoim przyjacielem."

Witam Kochani :)
W weekend naszła mnie taka refleksja na temat przyjaźni... Ponieważ myślami przyciągnęłam przyjaciela, który rzadko się odzywa. Kilka razy w ciągu 4 dni myślałam o nim i bum odezwał się, toż to niespodzianka... Fajnie było usłyszeć, że dziś uraczy mnie swoją osobą.
Może najpierw nakreślę napiętą sytuację, która była między mną a moim przyjacielem. Zaczęło się wszystko od tego, że znalazł sobie "dziewczynę". Wiecie, jak to jest, kiedy ktoś sobie znajduję "miłość", a wasza znajomość idzie na dalszy plan. Właśnie to mnie strasznie zirytowało, umawianie się, odwoływanie spotkani, ukrywanie spotkań... itp. Poza tym sam nie był zdecydowany na nią... to jeszcze bardziej mnie denerwowało. Bycie niebycie, bycie niebycie no kurwa mać! Dziś twierdzi, że jest z nią już aż dwa lata! Matko i córko DWA lata, kiedy to powiedział, uświadomiłam sobie, że kontaktu nie mieliśmy dobre pół roku... W sumie to nie wiem nawet, czy spotkalibyśmy się, gdyby nie jedna osoba... ale cóż... Tak chłodnym okiem na to patrząc po pierwszym spotkaniu, myślę sobie, że i tak nic z tego nie będzie. Faktem jest, że na spokojnie porozmawialiśmy sobie no i wyjaśniliśmy pewne kwestie, ale nadal nie widzę sukcesu w kierunku utrzymywania znajomości. Mam już dystans do niego, nie ma już wydurniania się jak za starych dobrych czasów. Czy to dobrze, czy źle nie mam pojęcia... Wiem, tyle że ta cisza półroczna była tak samo z mojej winy, jak i z jego winy. Wiem jeszcze to, że "przywiązywanie" się do ludzi nie jest zbyt korzystną rzeczą dla naszej emocjonalnej strony umysłu. Kurczę prawda jest i była taka, że martwiłam się o niego, że ma niezbyt wesołą relację z tą swoją wybranką.  Powiedzmy delikatnie, że te jej rygorystyczne podejście do życia i jego no w tym akurat temacie "niedojrzałe zachowanie", doprowadzało mnie do białej gorączki. Oczywiście nie omieszkałam wyrazić swojego zdania, jakie by ono bolesne nie było i moich uczuć. W końcu na moich poradach podrywu udało mu się złowić rybkę upragnioną. Szkoda tylko, że flądrę sobie złowił... W tej chwili to jest musztarda po obiedzie, po prostu odpuściłam. Wspomnień nie wymarzę, bo były zajebiste, nie łatwo wymazać z życia osobę, z którą się ma wiele wspomnień. W moim mniemaniu w dalszym ciągu będzie to mój przyjaciel, ale z etykietką "oddalony" na własne życzenie. Pozdrawiam Cię "kotecku" jeśli w jakiś sposób dotarłeś na mojego bloga twoja "rybka"  :D
P.S. Dla wyjaśnienia "kotecek" i "rybka" to ksywki, które często sobie dla żartu nadawaliśmy, tych akurat najczęściej używaliśmy.


***
Moją piętą achillesową jest szczerość, która czasem, może być niewygodna. Ja po prostu przedstawiam sytuację, tak jak ją widzę. Zawsze możemy porozmawiać, aby nie w emocjach. Bo akurat w aktualnym moim stanie jakikolwiek stres nie jest mi potrzebny, a wręcz przeciwnie bardzo mi szkodzi. Być może to załamanie nerwowe... W najbliższym czasie dowiem się, co mi dolega, jeśli chodzi o strefę emocjonalną.  Wiem, że muszę coś z tym zrobić... Już nawet mi jest obojętne to czy ludzie na mnie patrzą, zaczynam beczeć z bezsilności, gdziekolwiek bym się nie znalazła. Nie umiem tego opanować... Jestem wyczerpana chorobami, wszystkimi, które ostatnio przeżywałam od anginy po rota-wirusa aż po problemy psychiczne, emocjonalne i kobiece oraz teraz te zasrane zapalenie "katarowe"... Aż kurwa chce się powiedzieć... Ba Wykrzyczeć! WON ZE MNIE PIEPRZONE CHORÓBSKA!!!


***
Życzę wam z całego serca wszystkim wam zdrowia, naprawdę to jest najważniejszą rzeczą, która tylko może być w życiu. Jeśli zdrowie jest, resztą można się zająć. Jeśli zdrowia nie ma, wszystko wydaje się sto razy trudniejsze, dalsze do osiągnięcia i smutniejsze i bezsensu...
Badajcie się, dbajcie o siebie i przede wszystkim zadbajcie też o zdrowie psychiczne.
Powodzenia Kochani! Całuję :*


Szylka Vs Świat
Pozdrawiam, bądźcie zdrowi!