środa, 25 stycznia 2017

Praw­dzi­wy mężczyz­na wkłada w związek coś więcej, niż dwa palce i swoje urojenia - Pogadajmy o związkach :D



"Najważniejszy związek w życiu, to związek z samym sobą. "


Najważniejsze czego się nauczyłam po wielu nieudanych związkach to, że związek powinien wiązać, ale nie krępować... Z mojego doświadczenia wynika, że wielu z mężczyzn ma niezmierną chęć do kontrolowania kobiety. A więc kochająca się para zamienia się w dyktatora oraz w osobę, która wykonuję polecenia dyktatora. Dochodzą do tego jeszcze spowiedzi ze wszystkich wyjść na miasto czy spotkani.
Nie dość, że z twojej miłości robi się dyktator to jeszcze pieprzony ksiądz! A w najgorszym już wypadku dochodzi inwigilacja pełną gębą. Przetrzepanie telefonu czy zabranie
go to Pikusi w porównaniu z hakerskimi programami instalowanymi na laptopie. Które umożliwiają wgląd we wszystko, co robisz/robiłeś na danym komputerze/laptopie. Zabieranie lub wyłączanie wszystkich urządzeni, które służą do rozrywki, czyli telefon, telewizor, laptop to standardowa procedura osobnika chorobliwie zazdrosnego. Zmiana wszelakich haseł by poczuci odrobinę władzy nad osobą buntującą się przeciwko kontroli partnera to chleb powszedni. Taki ktoś potem chce od ciebie niezbitych dowodówna to, że go kochasz. Oczywiście pokazuje Ci wszystkie zebrane przez niego zarzuty o braku twoich uczuci do niego. Serio kurwa? Po zachowaniu się jak świnia ty żądasz ode mnie wyznań miłości... Jakiś kurwa joke...

***

Przykład chorobliwej zazdrości faceta, który powinien wygrać internety :D

Jakiś czas po zainstalowaniu hakerskiego programu na laptopie odbyłam taką rozmowę z moim przyszłym, niedoszłym partnerem.

Zarzuty:

- Ja wszystko wiem, napisałaś, że mnie nie kochasz - powiedział.
- Jak mi to wytłumaczysz? - Nie mam pojęcia, o co Ci chodzi, nic takiego nikomu nie napisałam. - Doskonale wiedziałam, o jaką rozmowę mu chodziło. I z pewnością nikomu nic takiego nie pisałam. Rozmowa z moim przyjacielem wyglądała inaczej, niż on ją widział.

W niebieskiej ramce piszę ja w jasnej mój stary dobry przyjaciel. Przykład poniżej.


Mój przyszły niedoszły pokazuje mi powyższą rozmowę i dodaję pewny siebie.

- Widzisz, tu jest wyraźnie napisane, że mnie nie kochasz! - Ja się oczywiście roześmiałam, jak to ja :D

- Ja widzę, że jest tu napisane "Nie wyszło mi, będę wracać". Nie ma tu takich literek
ja "NIE KOCHAM xxxxx". Chyba masz problem z rozpoznawaniem literek, ewentualnie
z oczami. - Po tym oczywiście musiałam się dopieprzyć, że co to jest za szpiegowanie...

Oczywiście wiedziałam wcześniej o zainstalowanym hakerskim programie. Nie omieszkałam sprawdzić przeglądarki. Bo mój ukochany koniecznie musiałcoś sprawdzić dwa dni wcześniej akurat na "moim" laptopie, a nie na swoim. Słuchałam, obserwowałam i czekałam, kiedy i do czego będzie chciał się dopierdolić. Oj słodko mnie podpuszczał i wkurzał z premedytacją, by wyprowadzić mnie z równowagi. Akurat w tamtym czasie byłam bardzo opanowana osobą jak nigdy. Potrafiłam przemilczeć kilka godzin, a on wciąż gadał, ależ go wkurzało moje milczenie :D Takiego szału chuja dostał od mojego milczenia, że przykro było, patrzeć jak się męczy chłopak.
Niestety umiał również dopierdolić mi słowami jak nikt inny, zważywszy na jego chęć a wręcz pragnienie kłótni. Podjęłam próbę spełnienia jego zachcianki o kłótni, w tym celu wybrałam się do kuchni. Po chwilowym zastanowieniu się otworzyłam szafkę, w której znajdowały się jego ulubione kufle do piwa z grubego szkła. W szafce było ich chyba z sześć sztuk, wyjęłam jeden i z całej siły cisnęłam o podłogę. Szkło się posypało aż pod jego stopy. Sięgnęłam po kolejny i zapytałam. - Dalej masz ochotę na szpiegowanie mnie? Czy może już się rozmyśliłeś skarbie? - kufel poleciał tym razem w stronę ściany. Natomiast w jego oczach było widać zdziwienie i obawę o kolejne ulubione kufelki.

- Co ty robisz?! -­­ krzyknął. - Przecież to są moje ulubione kufle!

- Ja myślałam, że twoim ulubionym zajęciem jest szpiegowanie mnie... - trzeci kufel
trzymałam już w dłoni.
- Łap! - wrzasnęłam. - O nie złapałeś.

Gdy trzymałam już czwarty kufel, zdążył podejść do mnie. Ja długo nie myśląc co zrobić, zamachałam się na niego, trafiając kuflem w jego łokieć. Historia skończyła się tak, że łokieć jeszcze długo przypominał mu o mnie, a ja się wyprowadziłam. Żeby niebyło, że jestem wredną zdzirą i rozpierdalać umiem tylko kufle o ściany i łokcie :D To powiem wam, że umiem być też romantyczna. Zrobiłam mu pyszne śniadanko, z wyciętym serduszkiem z wędliny. To również zapamiętał do dziś. Niestety tak miło to było przed jego urojeniami i chorobliwą zazdrością.

***
Od tego czasu nie cierpię kontroli, zazwyczaj szybko się ulatniam, kiedy facet zaczyna szukać dziury w całym. Od tego czasu moim mottem w związku jest "Albo jest po mojemu, albo nie ma wcale". Zdarzyło mi się robić wyjątki, one utwierdziły mnie tylko w tym, że "Musi być po mojemu, albo nie będzie wcale".

Mówiąc "Albo jest po mojemu, albo nie ma wcale" mam na myśli jakieś tam moje zasady, których granice nie mam ochoty, aby ktoś przekraczał. A z doświadczenia wiem, że po przejściu pewnych granic związek się rozpada... I bez chemii związek może być toksyczny.


***
Warto zaufać sobie, swoim granicą, bo najważniejszym związkiem w życiu, to związek z samym sobą. Można uniknąć wielu nieprzyjemnych sytuacji, opierając
się na własnym doświadczeniu.


Szylka Vs Świat
Pozdrawia.