-
Jeśli się złościsz, to ty się złościsz. Jeśli jesteś
nieszczęśliwy, to ty jesteś nieszczęśliwy. Nikt cię do tego
nie zmusza. Nikt nie może cię rozzłościć, dopóki sam nie
zdecydujesz, że będziesz się złościł. Wtedy każdy może się
przydać jako ekran, na który możesz przenosić swoje myśli.
Nikt nie może uczynić cię nieszczęśliwym, chyba że ty sam tak
zadecydujesz. Wtedy cały świat pomaga ci tkwić w nieszczęściu.
To nie druga osoba, lecz twoja jaźń jest piekłem.
***
Dziś zdecydowałam się
posmucić. Jadąc pociągiem, rozmyślam o swoim życiu uczuciowym.
Patrząc przez okno widzę mijające mnie pola, lasy i płynące po
niebie chmury. To bardzo ładny dzień przez chmury przebija się
słońce, delikatnie muskając wszystko dokoła. Nie wiem czy
powinnam się pakować w jakikolwiek związek to trudne. Jestem
skomplikowaną dziewczyną która ceni sobie wolność. Wydaję
mi się że jestem jak wiatr – nieuchwytny, niewidoczny a jednak
obecny. Czasem szaleje wywołując wokół siebie dużo hałasu
jak tornado. Zdarza mi się coś przy tym spieprzyć, ale tak
naprawdę pragnę wolność od opinii innych od stereotypów i
wymyślonej „moralności” oraz „normalności”.
Nie planuje być jak cała
reszta. Chciała bym osiągnąć wewnętrzny spokój w sobie,
obudzić w sobie dziecko które nie potrzebuje wspomagaczy do
zabawy. Wtedy poczucie bycia szczęśliwym przyszło by samo.
W przedziale, obok mnie
siedzi starsze małżeństwo. Kobieta wydaje się zadowolona z życia,
mężczyzna również. Pejzaż za oknem się zmienił. Niebo
przybrało zagniewany wygląd i pada deszcz. Wiatr muska drzewa,
łagodnie kołysząc je. Po szybie płyną krople deszczu, a ja wciąż
zastanawiam się co zrobić. Decyzja nie należy do mnie. Pytanie
brzmi „Którą decyzje wolała byś usłyszeć, czy cokolwiek
chciała byś usłyszeć?”. Szukam odpowiedzi na to pytanie. Zawór
bezpieczeństwa uczuciowego został już dawno włączony, w tej
chwili jest na pół gwizdka włączony. I to chyba najgorsze w
tym wszystkim, bo kiedy go zakręcę będzie już za późno
natomiast gdybym go odkręciła, a mam wielkie wątpliwości co do
tego mogło by się to skończyć różnie. Stąd mój
smutek, z niepewności z braku wiary...
Wydaje mi się że
powinnam sobie samej dać czas. W tym momencie czuje się gorsza,
brak mi pewności siebie. Wiem, że powinnam poczekać ale serce mi
mówi daj sobie szanse a z kolej rozum podpowiada odpuści tym
uczuciom. Paradoks polega na tym że obaj mają rację i serce i
rozum. Automatycznie zaczęłam się odsuwać, dlatego pojawiło się
podirytowanie. Jestem delikatnie zirytowana obecnością ludzi.
Zaczynam uciekać...
Kolejna stacja. Widok z
okna polepszył się widać piękne słońce, gdzie niegadzie chmurki
na błękitnym tle nieba. Cudownie drzewa toną w kąpieli
słonecznej, mieniąc się różnymi odcieniami zieleni.
Wiosna, uwielbiam jej magię, wszystko budzi się do życia. I znów
posmutniałam. Tęsknie, chociaż minęło dopiero kilka godzin. Ależ
się zrobił cholerny tłok w pociągu... Znak rozpoznawczy Poznania.
Jadę dalej... uczuciom
dam odetchnąć, w regenerującej drzemce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz