czwartek, 29 grudnia 2016

Naj­trud­niej­sza wal­ką toczymy z włas­ny­mi uro­jeniami - Żyj i nie poddaj się własnym urojeniom!

Mo­je życie to ring.
Codzien­na wal­ka z sa­mym sobą! 

Witam was moi Kochani po dość długiej nieobecności... Przepraszam, ale to jak dała mi w dupę moja własna głowa oraz natrętne myśli to nawet nigdy bym się nie spodziewała aż takiej nienormalności po samej sobie!
Bo w gruncie rzeczy to wyglądam na całkowicie normalną osóbkę no nie? :D
Tak więc zacznę może od tego że mam anginę którą zaraziłam się od syna, a on z kolei przywlókł anginkę ze szkoły... Powiem wam jak mnie bardzo wnerwia fakt że zapracowani rodzice wysyłają do szkół czy przedszkoli chore dzieci. Bo objawy najgorsze już minęły, ale nie liczą się z tym że ich słodkie maleństwa są roznosicielami wirusów które zarażają innych... Matko przez tych jakże wspaniałych rodziców mój dzieciak ponad półtora miesiąca nie był w szkole. Bo co go puściłam to jakieś świństwo znowu przytargał ze sobą! Noż kurwa mać ludzie!! Cały misterny plan poszedł w pizdu! Oczywiście jak znalazłam pracę to już mogę się tylko pozastanawiać czy gościu mi nie dowali jakieś kary... bo mam umowę o dzieło... Na dodatek nauczyciele Olafa warczą na mnie że co ja robię z tym dzieckiem! Przecież on jest taki pojmujący wszystko! Chwyta w mig, ma potencjał! Wpędzają mnie w poczucie winy cholera jasna... Gdzie to nie ja w ogóle zawiniłam. Wiadomo przecież że nikogo nie będzie obchodziło moje zdanie na ten temat. Nawet gdybym postawiła na nogi całą szkołę by zaczęła uświadamiać tych "zajebistych rodziców" że dzieciak zaraża do dwóch tygodni po ustąpieniu objawów choroby, to jeszcze by mnie uznali za bardziej pierdolniętą niż sama siebie uważam. Hah!

***
A teraz moja walka z samą sobą jeśli chodzi o antybiotyk na anginę... Och czego ja w głowie nie miałam! Oczywiście przeczytałam ulotkę od leku z milion pięćset razy, jakież miałam piękne bomby że umrę... wyobraźnia w mojej głowie szalała niczym Orkan Barbara po całej Polsce! Dobra, ale nie będę was zanudzała tym że nie spałam do 4 nad ranem, wyobrażałam sobie najgorsze sceny. Oczywiście robiłam wszystko by odwieźć się od tych nieprzyjaznych myśli, ale na marne. W końcu zasypiałam po prostu z wyczerpania. Kurna, ale jaki sen miałam, ja cię chrzanię... Że szpital, lekarze, krew, wbijają mi rurkę w gardło, wymiotuję czymś pomarańczowym o matko i córko!! Obudziłam się z takim strachem w oczach że mnie dzieciak zapytał czy wszystko w porządku. Jeszcze mi dowalił że mu się śniło że mnie porwali po czy słodkim głosem pyta - Mamo ty chyba nie umrzesz?! Oh cały dzień miałam z nerwicą lękową i strachem, atakami paniki takim że chciałam wzywać z 5 razy karetkę... To jakieś tortury były, już bym wolała być gruba i brzydka niż mieć taki gówniany problem jak mam... A dodam że moich zbawiających leków na lęki nie mogę brać przy antybiotyku...

***
Jeszcze wzmianka o Świątecznym nastroju Bożonarodzeniowym... Tak nie czułam w tym roku świąt i tego całego klimatu jak nie czuję od dawana motylków w brzuchu... Wszystko było i działo się z nerwami, przez moją cudowną mamusię... Która nic nie umie na spokojnie zrobić nawet głupiej sztucznej choinki ubrać! No to zaczęła się jazda. Że ja mam ubierać choinkę, bo babce i matce nie potrzebna. Mówię, myślę spoko ubiorę z Olafem. Ale nie, musiała się mamusia wpierdolić że nóżka złamana, że nie będzie stało, że trzeba przywiązać choinkę żeby nie jebła. I w końcu wrzask że ona pierdoli i nie ubiera. To ja mówię do niej - Drzesz mordę od samego rana, na chuj wkurwiasz wszystkich. W tamtym roku same z babcią (i jeszcze z dziadkiem) byłyśmy wszystko było na spokojnie i nawet się fajnie pośmiałyśmy a ty robisz ze wszystkiego problemy!
To się kuźwa Paniusia obraziła... O Bożesz widzisz nie grzmisz! I zaczęła wygłaszać swoje modrość że nikomu choinka niepotrzebna jest, ja mówię a Olaf to pies? Jak zwykle ukochana piastunka o swojej dupie myśli.
A jak mnie po świętach wkurzyła... Prawie całą noc nie spałam, lęki i ta angina mnie dobijała. Rano we wtorek dzida do lekarza, ostatnimi siłami jakie mi pozostały. Ze strachem w oczach, czy po drodze nie umrę... Jeszcze 45 minut czekania na swoją kolej bo miałam 5 nr, ledwo co tam siedziałam, prawie przysnęłam na tym krześle. Siedzę, blada, półprzytomna, a ludzie pytają który kurwa masz numerek! A na chorych nie wyglądali jak ja. Wszyscy w dupie mieli. Aaa jakoś przeżyłam... Wróciłam do domu z receptami, mówię do matki - Idź mi to kup, bo nie mam ja siły.
I do wyra się pieprzłam.  No i znowu jazda że jej w życiu nikt nie pomagał jak była chora, że ona mi nie musi pomagać bo jestem dorosła. I jeszcze mówi do mnie że jak poszłam do lekarza to i mogę sobie iść sama po ten antybiotyk... Kurwa no jak mną za trzęsło w środku to myślałam że wyjebie jej tak solidnie z miłości za moment że resztę twarzy to bym musiała pumeksem z ręki zbierać! JA! JA jej nie pomogłam!?? Jaki to ma paskudny charakter, modlę się abym ja taka wredna nie była, złośliwa, mściwa, zazdrosna o wszystko nawet kurwa o głupią złotówkę...
Jakim cudem taka piękna osóbka jak ja mogła wyjść z takiego "potwora". (Nie myślicie sobie że jestem narcyzem, to taki żart :D) Ona nie ma pojęcia co to jest miłość... Tak mnie czasem ranią jej słowa że jej posyłam wiązkę ostrych słów żeby nie zapomniała że ja umiem myśleć i też mam uczucia. Ale jak trzeba cos załatwić to się przychodzi do mnie jak się nie umie, a tak to pieprzy że ma wszystko w małym paluszku i ona szkoły nie potrzebuje bo się na wszystkim zna... O losie ratuj mnie od takich "istot"...

***
Na koniec dziękuję moim czytelnikom za wsparcie i bycie ze mną w trudnych chwilach :)
Ten wpis: Nasze życie zawsze pokazuje rezultat naszych dominujących myśli - Nauka zmiany nastawienia był specjalnie dla jednego z moich czytelników który poprosił bym napisała coś wesołego a że zapomniałam o tym napisać wtedy nadmieniam o tym teraz. Dziękuję T.A. że zaglądasz tutaj do mnie na:
Szylka Vs Świat  

P.S. Dziękuję wszystkim którzy czytacie i jesteście ze mną :D całuję i zdrowia życzę w każdej chwili waszego życia ono jest najważniejsze! Piszcie i zostawiajcie komentarze :)



Szylka Vs Świat